


Mój wujek sprzedawał na skupie pomidory i truskawki więc miał dużo drewnianych skrzynek, a to był dla mnie raj. W dużym ogrodzie ,,budowałam” z nich dom z podziałem na pokoje. Meble z patyków, listków itp. W zasięgu ręki jabłka, śliwki, agrest, porzeczki i ukochane czereśnie więc jedzenia było po kokardy.
W przerwie chodziłam z moim kuzynostwem po krowy aby przyprowadzić je do wodopoju- o rany cóż to było za wyzwanie aby złapać łańcuch tam gdzie nie było śladu ,,wydzielin” krówki
. Czasem jednak krowa gwałtownie ruszyła do przodu, a łańcuch prześlizgnął się po dłoni zostawiajac mega nieprzyjemny ślad krowiego nazwijmy to delikatnie ,,błota” 


Przeżycie nie do zapomnienia

Do dziadka zjeżdżało się czasami około 5-6 wnucząt – ja najstarsza wiec dziadek mówił na mnie szeryf 

Hmmm czyżby już wtedy widział we mnie dyrektora ???



Bez względu na wiek wszyscy chodziliśmy w pole, zbieraliśmy truskawki i pomidory, a wujek płacił nam za każdy dluuuuugi rząd
Tam też odkryłam pierwszego bakcyla kierowcy.

Nie patrząc na wiek (a miałam może z 10 lat) posadzono mnie na ciągnik i nauczono podjeżdżać pod snopki 

Czułam się taka ważna i dumna. Zaufano mi i uwierzono, że dam radę.
Piękny czas i bardzo się cieszę, że mogłam go przeżyć.
Jak miałam 15 lat wieś nadal była piękna ale może już mniej interesująca 

Wówczas znów mi zaufano i pierwszy raz nocnym pociągiem z dwoma przesiadkami pojechałam do sióstr do Nysy.
4 rano Wrocław – przepiękny dworzec PKP, spacerowałam po nim w oczekiwaniu na pociąg do Brzegu i byłam taka dumna. Nie miałam telefonu komórkowego wiec wszystko oglądałam oczami, a nie w obiektywie.
I co ciekawe do dziś te podróże dokładnie pamiętam. Te dworce i napotkanych ludzi…wszak pamięta się emocjami prawda?

Czy było wtedy bardziej bezpiecznie ? O nie, nie. Raz mnie okradli, innym razem nie dostałam się do pociągu bo się nie zamieściłam ( i też mnie okradli), a do mamusi zadzwonić w nocy nie mogłam – No bo jak bez iphona ? 



Przygód było wiele i zawsze w nocy bo to były najlepsze połączenia z Inowrocławia do Nysy 

Przeżyłam i nauczyłam się radzić sobie w trudnych sytuacjach.
Teraz są tzw grupy na FB lub Whatsapp. Rodzice (nawet licealistów) komentują i śledzą każdy ruch dziecka na wycieczce, obozie w autokarze, a nawet sprawdzają jakie ma menu na stołówce.
Nie chce oceniać i generalizować choć oczywiście mam swoje zdanie na ten temat. Obserwuje też współczesną młodzież ( w pracy nawet z bliska) i mimo zachwytu społeczeństwa nad postępem nad technologią nad sztuczną inteligencją – jakoś smutno mi.
Nie wiem czy to nadchodząca starość
ale coraz trudniej mi w tym nowoczesnym świecie.

Mam wrażenie, że stajemy się coraz bardziej wyjałowieni społecznie i emocjonalnie.
,,Empatia to najważniejszy aspekt wychowania. Nie chodzi o to, by wszystkie dzieci miały czerwone paski i wygrywały olimpiady, ale o to, by potrafiły zauważyć, kiedy mama przyszła zmęczona z pracy. Albo żeby mogły stanąć w obronie kolegi w szkole. To są emocje, których współczesne dzieci nie czytają. Mają niskie umiejętności językowe i to nie tylko dotyczące budowania zdań, ale właśnie czytania takich reguł społecznych”.
Prof. zw. dr hab. Jagoda Cieszyńska – HOLISTIC

Zatrzymajcie się na chwilę by odpowiedzieć sobie na pytanie – co tak naprawdę jest ważne dla rozwoju dziecka – zwłaszcza przedszkolnego?
Tak refleksyjnie przed nowym rokiem szkolnym …Ja 



CD




