Edukacyjna iluzja

🔵Tak patrze sobie ostatnio i refleksyjnie na życie fejsbuczkowe.
Na fotki z różnych konferencji, a pod nimi dziesiątki publicznych wyznań ,,miłości” edukacyjnej (osobiście brakuje mi określenia efektów/refleksji pokonferencyjnych lub konkretnych wypracowanych działań).
Tak sobie czasami czytam wpisy nauczycieli – niestety często złośliwe, czasami i obrażające.
Omiatam też wzrokiem wszechobecne marudzenia, wymądrzania, spierania się o swoją rację.
I niby wszystkim chodzi o dobro dziecka, a dziecka jakoś ciągle w tym nie ma.
Ok – może to tylko ja tego nie widzę, hmmm (albo mało widzę)
Odnoszę wrażenie, że wielu z nas żyje w ILUZJI.
A ten, kto żyje iluzją, odrzuca wszelkie logiczne argumenty, nie przyjmuje do wiadomości faktów, nie da się przekonać. Wie lepiej.
Pomiędzy tym, jak życie faktycznie wygląda, a tym, jak się o nim rozmawia często przecież bywa przepaść…Warto się nad tym czasami pochylić.
W takiej iluzji przemian edukacyjnych możemy jeszcze żyć długo. Długo, jeśli będziemy oczekiwać zmian, które miałyby nastąpić na przykład wraz z koleją konferencją lub ze zmianami rządów.
Ale zmiana (jak dla mnie) nastąpi wtedy, jeśli tak po ludzku my sami będziemy na na to gotowi i będziemy tego chcieli. To takie proste, a jednocześnie okazuje się takie trudne.
Jeśli jednak ustawicznie będziemy tkwić w przeświadczeniu ujednoliconych zmian systemowych, to nie możemy liczyć na autentyczną ,,reformę”.
Zmiana programów, wprowadzenie cyfryzacji czy organizacja konferencji z celebrytami, nie zmieni szkoły w przyjazną przestrzeń. Zmiany systemowe będą nadal pozorne – iluzoryczne.
Według mnie celem edukacji powinno być po prostu stwarzanie warunków, w których uczniowie będą chcieli się uczyć.
I wiem, że kilka przedszkoli i szkół taką właśnie przestrzeń tworzy👏👏👏👏
No właśnie – kilka, na kilkaset w Polsce.
I wiem też, że motywacja nauczycieli (zwłaszcza ta finansowa) jest marna. Sama przecież dorabiam do pensji i jestem bardzo ale to bardzo tym zmęczona.
No ale nadal jestem w branży, a jak zdecydowałam się być, to zmierzam ku dziecku. Taki wybrałam zawód i nie podjęłam próby zmiany. Więc jestem.
Brakuje mi w naszej edukacji głębszego spojrzenia na relacje dzieci-dorośli: na godność, szacunek, partnerstwo i uznanie emocji dziecka. Brakuje mi rozmów o nowych zasadach funkcjonowania szkoły – może nawet z młodzieżą ( nie tylko z politykami i celebrytami edukacyjnymi)
Jako nauczyciel i wieloletni dyrektor przeżyłam wielu ministrów edukacji, wiele zmian systemowych, ale nigdy nie miało to wpływu na zmianę mojego postrzegania potrzeb dziecka i pracy z dzieckiem. Nigdy nie przeszkadzało mi to w podążaniu za dzieckiem.
Kiedyś Marzena Żylińska powiedziała ważne zdanie, które do dziś pamiętam ,,Nie ważne ile umiesz, ważne co potrafisz z tym zrobić”
To dla mnie istota edukacji XXI wieku.
Tak więc wybór zależy od nas (to bynajmniej moje stanowisko) – możemy żyć w tym systemie i iluzji zmian systemowych i twierdzić, że nic nie możemy zrobić, że jest do bani, że rodzice, że podstawa programowa, że kuratorium, że…… albo zebrać siły/odwagę i wyjść z tych ram aby ulżyć sobie i dzieciom.
Jeśli mówisz, że możesz – to możesz.
Jeśli mówisz, że nie możesz – to nie możesz.
Więc sobie wybierz…
CD

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *