

Kiedy podjęłam się roli Kierownika Internatu Technikum Samochodowego dużo ludzi bardzo się dziwiło. Dla mnie było to jednak kolejne zawodowe wyzwanie.



Po prostu sprawdzić, czy moje doświadczenia bycia nauczycielem przez 30 lat i dyrektorem przedszkola przez 15 lat mogę wykorzystać na przykład w internacie.

To może teraz od końca





Szybko się ogarnęłam i nie patrząc na to co jest nie tak, zaczęłam realizować swoją wizję współpracy z młodzieżą i moim nowym zespołem wychowawców. Doświadczenia dyrektorskie z ubiegłych lat okazały się na wagę złota.
Oczywiście nie byłabym sobą gdybym odpuściła wymyślanie dla moich podopiecznych (tych dużych i małych) różnych niespodzianek (opisy pod zdjęciami
).

Było warto – szybko stworzyliśmy z wychowawcami fajny zespół, a z młodzieżą małą ,,rodzinkę” z przygodami, rozmowami, logicznymi konsekwencjami, wyciąganiem wniosków z błędów itp.
Bardzo , bardzo ich polubiłam, i tych rozrabiaków i tych zamkniętych w sobie. Dziś podczas wykwaterowania poczułam, że stali mi się tak samo bliscy jak kiedyś moje przedszkolaki 





Fot.1 Mikołajek- Kierowniczek roznosi po pokojach rózgi i recepty na życie 🙂 wraz ze słodkościami
Fot.2 Pierwsza wspólna Wigilia przygotowana przez wspaniałą ekipę z kuchni
Fot.3 Wielkanocne czekoladowe zajączki dla mieszkańców pokicały do pokoików, a serwetki z jajeczkami do wychowawców
Fot.4 Niby duże dzieci ale świętowanie Dnia Dziecka musi być


Pierwszy tydzień roku szkolnego przyjeżdżałam dzień w dzień o 7.00 rano, aby podczas śniadania mówić im „dzień dobry” i ,,miłego dnia” . Wystarczył tydzień aby te słowa zaczęły działać w odwrotną stronę
Można ? Można ! Mało tego – ,,miłego dnia” nigdy już nie zaginęło i życzyliśmy sobie takich dni – każdego dnia. ,,Dzień dobry” co niektórzy mówili za każdym razem kiedy wchodzili do pokoju wychowawców
, a z czasem doszło jeszcze ,,miłego weekendu” ……


Kiedy zdarzały się naprawdę trudne sytuacje – nazywałam swoje emocje – złość, rozczarowanie – starałam się równocześnie wskazywać na dobre cechy wychowanka i jego potencjał, który mógłby wykorzystać w grupie rówieśniczej. Mówiłam szczerze jak bardzo zależy mi na nich, i na budowaniu pozytywnej atmosfery w internacie. Spokój, brak oskarżania, krzyku powodował u tych dorastających chłopców czasami nawet łzy.

Po roku pracy z dorastającą młodzieżą, z chłopcami i kilkoma dziewczętami, którzy wyrwali się z domów, którzy ostatnie dwa lata spędzili na nauce zdalnej, w których często nikt nie wierzy, z którymi praktycznie nikt nie rozmawia, podpisuje się pod słowami Jacka Pyżalskiego jeszcze bardziej. Nawet Ci którzy próbowali fikać, poddawali się, jeśli rozmowa ze strony wychowawcy przebiegała spokojnie.
Nawet Ci, którzy początkowo chodzili najeżeni – z czasem zaczęli siadać na naszym żółtym fotelu zwierzeń
i wchodzili w dyskusje podczas której często miałam ciarki na ciele. Dowiadywałam się o rzeczach rodzinnych, trudnych, bardzo zawiłych, przez co mogłam bardziej zrozumieć zachowania mojego wychowanka. Oni mają naprawdę duuuuużo problemów – i w domach , i w klasie, i w otoczeniu. Potrzebują rozmowy, zaufania, zrozumienia.



Fot.1 i 2 Pożegnalny liścik dla każdego mieszkańca podczas wykwaterowania na wakacje – w środku prowiant na drogę – lizak 🙂

Mimo, że nie zawsze było różowo, to czuje gdzieś tam głęboko, że daliśmy radę – że stworzyliśmy małą (około 60 osobową) społeczność.



Fot. 1,2,3 Na szczęście mieszkańcy poznali poczucie humoru swojej Pani Kierownik 😉

Dobrych wakacji dla wszystkich i duuuuuuuuuuużo odpoczynku 




Fot.1 Wychowawcy kochają Panią Kierownik 😉
Fot.2 i 3 Pani Kierownik kocha swoich wychowawców 😉
P.S. Oczywiście w przedszkolach ciągle jestem i być będę

CD